Zimo trwaj, jesteś piękna. Katherine May "Zimowanie"

7 grudnia, 2023
Agnieszka Szyk

Zima spycha nas w ciemność po to, aby spotkać się ze sobą, zobaczyć, co nie działa, odsunąć się od świata, a potem odrodzić. To w końcu w głębokiej ciemności ukryte jest światło, a nasze zwyczajne czynności związane z chronieniem przez zimnem są magicznymi czynnościami tworzącymi życie. Ta transformująca pora roku może przynieść ukojenie wtedy, gdy zdecydujemy się przeżyć ją świadomie, a nie odsunąć i, jak pisze autorka, nieustannie ja szkalować.

Przeczytałam „Zimowanie” w ciągu kilku dni i miałam wrażenie, że to kolejny ważny głos kobiety, która bardziej niż swoja pracę i życie według społecznych oczekiwań, ceni odkrywanie siebie i tworzenie przestrzeni, która będzie przyjazna dla niej i jej bliskich. To książka o drodze do uzdrawiania, które może być wyboista ścieżką, mimo wszystko wartą wyzwania. Myślę, że dla Ciebie – kobiety żyjącej w pędzącym świecie – w jakimś stopniu bliską.

Ale przede wszystkim ta książka dla mnie to opowieść o wychodzeniu z przysłowiowej głowy. Bohaterka prowadzi nas przez swój świat, który do tej pory był mocno osadzony w grze intelektualnych skojarzeń i dawania wyrazu swojej erudycyjności – co oczywiście pobrzmiewa w całym utworze. Na naszych oczach May nie tylko żegna się z pracą akademicką, ale też, wydaje mi się, wychodzi z intelektualnego dyskursu w stronę opisu zmysłowych doznań, doświadczeń ciała, codzienności, które prowadzą do głębszego zrozumienia siebie i pójścia własna drogą, we własnym rytmie. Do zdrowia i obfitości.

Inspirująca dla mnie jest właśnie postać bohaterki i narratorki jednocześnie. Nie znamy jej imienia. Wiemy, że zapadła na pewną chorobę, że pracowała na uniwersytecie jako literaturoznawczynią i nauczycielką kreatywnego pisania. Kobieta wypowiada się w pierwszej osobie – nie ujawnia zbyt wielu szczegółów ze swojego prywatnego życia, natomiast ujmuje na pewno swoją otwartością, wrażliwością, życiową mądrością, empatią, umiejętnością tworzenia więzi, ale też odwagą w mówieniu o rzeczach trudnych, walczeniu o siebie i dziecko.

Bardzo ciekawym pomysłem jest również mozaikowy układ czasu i przestrzeni. Pomimo tego, że całość jest uporządkowana chronologicznie – od października do marca, opisywane w niej wydarzenia są luźno połączonymi historiami, które pojawiają się na zasadzie dowolnych skojarzeń – czasami są to opowieści z odległej przeszłości, niekiedy zdarzenia bliskie bohaterce obecnie, ale zawsze ułożone na zasadzie pewnych tematów, które ją interesują – choćby wyprawa na Islandię, która ma miejsce wiele lat przed czasem prowadzonej narracji, ale przywołana po to, żeby opowiedzieć o uzdrawiającej mocy zimnego klimatu.

Mam takie wrażenie, że obumieranie i odradzanie bohaterki odbywa się również na poziomie języka. Tak jakby kobieta dotarła do pewnej granicy. Sposób, w jaki postrzegała do tej pory świat i język, który był jej w tym pomocny, właśnie się wyczerpał. „Łapię się na poszukiwaniu z trudem podstawowych słów, by wyrazić to, o co mi chodzi” – czytamy. Całe „Zimowanie” to już nie zasłanianie się cytatami i opracowaniami naukowymi, ale jakby odczytanie czy odczucie siebie na nowo. To perspektywa czującej istoty, której choroba pokazała, w jaki sposób obchodziła się z ciałem i słowami. Autorka przestaje używać ciała i słów, a staje się nimi, dzięki zatrzymaniu i uważności.

Chciałoby się powiedzieć: zimo trwaj, jesteś piękna.

© Copyright 2023 / Pisze się - Agnieszka Szyk / wszelkie prawa zastrzeżone / Regulamin Newslettera