Książka "Sen o okapi" Mariany Leky urzekła mnie atmosferą miejsca, w którym rozgrywają się wydarzenia. To niemiecka wioska z lat 80. Mieszkańcy żyją ze sobą w dużej zażyłości, co mogłoby się wydawać uciążliwe. Jednak jest odwrotnie. Mariana Leky opowiada historię rodziny głównej bohaterki, ale, jak się okazuje, bliskie dziewczynie osoby to nie tylko rodzice, ale również sąsiedzi, nawet ci, którzy zdają się wzbudzać w bohaterce niechęć – uprzykrzający Luizie życie księgarz czy narzekająca na nastolatkę Mariels.
Narratorka przedstawia wszystkich mieszkańców wioski z pełna akceptacją, uznając, że są całością tego mikrokosmosu. Każdy z bohaterów ma swoje osobnicze cechy i to właśnie one składają się na wyjątkową atmosferę. Bez nich to miejsce byłoby inne. Nie ukrywam, że dla mnie jest w tej wiosce coś z serialowego Roslyn, kultowego „Przystanku Alaska”.
Książka Leky jest dla mnie historią o dojrzewaniu. W trudnym procesie dorastania obecna jest rodzina, ale również wymienieni sąsiedzi. Każdy z nich potrafi przynieść bohaterce pocieszenie i porozumieć się z nią bez słów. W najtrudniejszym dla dziewczyny momencie, kiedy to proroczy sen o okapi przynosi największe w dotychczasowym życiu bohaterki, wyzwanie, wszyscy stają na wysokości zadania. Luiza dostaje to, co mogła na ten moment otrzymać, żeby jej świat się nie rozpadł. Zawsze gotowi, zawsze obecni i wyczuleni na siebie. Niezwykłe.
W książce przenikają się realizm i fantastyka – choć przyznam, że czasem to, co fantastyczne wydawało mi się bardziej realne. Im jestem starsza, tym bardziej umacniam się w przekonaniu, że nie ma między tymi światami różnicy. Być może dlatego tak dobrze czytało mi się tę książkę. Leky w sposób subtelny i urokliwy dotyka tajemnicy życia, która zamknięta jest w codzienności, przyjaźni, obecności i tworzeniu więzi. To również bycie blisko życia, którego częścią jest miłość i śmierć. Luiza odnajduje siebie na nowo w tych dwóch doświadczeniach. W doświadczeniach kształtujących ją na całe życie. Można by powiedzieć, że nie ma w nich nic niezwykłego w ich niezwykłości. One po prostu są częścią istnienia, tak jak częścią społeczności są jej wszyscy mieszkańcy.